Nie dekoruj
wspomnień
Nie koloruj nas
Może właśnie pamięć wprawia w ruch
I zatrzymuje czas
Zatrzymuje czas
Nie koloruj nas
Może właśnie pamięć wprawia w ruch
I zatrzymuje czas
Zatrzymuje czas
Ostatni
raz patrzę na to pomieszczenie. Sześć lat. Sześć lat przebywania
tutaj cały czas. Nie potrafię wyobrazić sobie świata, w którym
teraz przyjdzie mi żyć. Mam nadzieję, że zmienił się na lepsze,
a na listach przebojów nie króluje Tokio Hotel.
Gregor
przytrzymuje mi drzwi, a ja wychodzę i widzę Clarę stojącą przy
aucie, czekającą na mnie. Patrzę ostatni (a przynajmniej mam taką
nadzieję) raz na budynek i czuję, że łza spływa mi po policzku.
Szybko wycieram ją rękawem kurtki i uśmiecham się w stronę
Gregora, który nie pozostawia mojego wcześniejszego ruchu bez
reakcji.
-Wszystko
dobrze?
-Tak-
uśmiecham się.-Znaczy nie, nic nie jest dobrze- dodaję po chwili i
ruszam w stronę przyjaciółki, którą przytulam.
I
w tym momencie coś we mnie pęka. Nie umiem pohamować łez. Czuję,
że nowa rzeczywistość mnie przerosła, a zdążyłam tylko
przekroczyć drzwi kliniki. Po kilku minutach odsuwam się od
przyjaciółki i szepcę cicho "przepraszam",
patrząc na nią i Greogra. Zachowuję się jak małe dziecko,
zamiast stawić czoła rzeczywistości.
-Jedziemy?-
pytam, by w końcu móc wyjechać z tego miejsca.
-Ja może
wrócę do siebie- mówi chłopak i chce pójść w swoją stronę.
-Nie!
Chcę żebyś z nami jechał. Chcę żeby było jak dawniej.
-Nigdy
nie będzie jak dawniej- mówi pod nosem, starając się żebym nie
usłyszała, jednak na marne.
Przejeżdżamy
przez Innsbruck, który o dziwo nie jest zakorkowany. Patrzę na to
wszystko z zachwytem, ale jednocześnie przerażeniem. Jestem
przerażona tym, co mnie czeka. Kładę dłoń na siedzeniu samochodu
i zaciskam ją, dopiero po chwili orientując się, że położyłam
ją na ręce Gregora. Patrzę na niego, a on posyła w moją stronę
uśmiech, który wiem, że nie jest szczery.
Na kogo
nie spojrzę- uśmiecha się. Z kimkolwiek nie rozmawiam- oczekuje
uśmiechu od ucha do ucha na mojej twarzy. To jest naprawdę męczące.
Pomimo
tego nie zabieram dłoni- w końcu chciałam, żeby było tak jak
dawniej.
Clara
skręca w prawo i hamuje. Moim oczom ukazuje się duży, żółty
blok. Idę za przyjaciółką do windy i jedziemy na ósme piętro.
Droga do mieszkania niesamowicie mi się dłuży, cisza panująca
między nami mnie przytłacza. W końcu gdy nadchodzi zbawienna
chwila i możemy wyjść na klatkę, mam ochotę skakać, że
nareszcie stamtąd wyszłam. Idziemy do drzwi znajdujących się
naprzeciwko. Clara przekręca klucz i pokazuje mi, abym weszła.
Niepewnie wykonuję pierwszy krok. Wita mnie przedpokój urządzony w
stylu shabby chic, który gładko przechodzi w kuchnię, urządzoną
w podobnej klimatyce. Nie dziwi mnie taki wystrój, Clara zawsze
mówiła, że chce mieć mieszkanie w takim stylu. Mi to nie
przeszkadza, bo ważne dla mnie jest to, aby było jasno. Zastanaiwam
się ile przemeblowań przeszło to miejsce, których dokonała moja
przyjaciółka, która studiuje architekturę wnętrz. Przechodzę
przez każde pomieszczenie i oglądam je dokładnie, próbując sobie
wyobrazić jak tutaj żyłam. Kolejno- przedpokój, kuchnia, salon,
łazienka i nagle staję przed drzwiami- jedne zdobi napis "Clara",
drugie "Amelie". Kładę dłoń na klamce, a w mojej głowie
mam tysiące myśli. Mimo wszystko wchodzę do pomieszczenia. I tak
jak przypuszczałam- całe mieszkanie jest urządzone w jednym stylu.
Mimo to moja sypialnia ma swój klimat i podoba mi się. Staję przed
ścianą zaklejoną całą zdjęciami. Przez wspomnienia z
dzieciństwa, najlepsze chwile z Clarą, wypady ze znajomymi, na
zdjęciach z Gregorem kończąc. Muszę przyznać, że przez te
dziewięć lat wyprzystojniał. Przyglądam się każdemu zdjęciu z
nim po kolei i stwierdzam, że musiałam go naprawdę kochać, a
jedyne co mam do dyspozycji to tylko kawałek papieru. Nie pamiętam,
żebym kiedykolwiek w czasie swojego życia była przy kimś tak
uśmiechnięta i patrzyła na inną osobę z taką czułością, z
jaką patrzę na niego na fotografii.
-Nie
wiem co ty we mnie widziałaś- obok mnie stoi śmiejący się
Gregor.
-Nie
strasz mnie- od dłuższego czasu na mojej twarzy pojawia się
szczery uśmiech.-Może to za charakter?
-Ciężko
mi powiedzieć, wtedy liczyły się dla mnie tylko zwycięstwa, nic
więcej.
-A teraz
jaki jesteś?- patrzę na niego z zaciekawieniem.
-Nie
wiem- wzrusza ramionami.-Na pewno już nie jestem tym samym Gregorem,
którego znałaś.
-Myślisz,
że będę w stanie go pokochać?- wbijam wzrok w podłogę.
Po
dłuższej chwili zerkam na niego. Patrzy na nasze zdjęcie, na
którym trzyma Kryształową Kulę w jednej ręce, a drugą mnie
przytula.
-Gregor,
przepraszam- mówię cicho, jednak on nic nie mówi. Przez chwilę na
mnie patrzy i wychodzi z pokoju.-Nie chciałam żeby to tak
zabrzmiało-szepcę.
Cholera,
czemu wszystko teraz musi być takie skomplikowane? Nie wiem co mam
mówić, bo jakiekolwiek słowo, które wypowiem, jest złe. Póki co
jedyne co mi się udaje, to ranienie wszystkich dookoła. Świetnie.
Do
pokoju wchodzi Clara i siada na parapecie. Patrzy na mnie i się
uśmiecha.
-Cieszę
się, że znowu jesteś wśród nas.
-Też
chciałabym się z tego cieszyć- na jej twarzy pojawia się grymas
zdziwienia.-Nie wiem co mam mówić, to co powiem zawsze musi kogś
zranić. Gregor pewnie teraz się do mnie nie odezwie, mam dość-
chowam twarz w dłoniach.-Każdy wymaga ode mnie tego, żebym była
jak tamta Amelie, ale jaka ona była?
-Najcudowniejsza
na świecie. Wytrzymywała moje humorki. Wspierała mnie jak mało
kto. Mentalnie zawsze była ze mną, gdy nie mogła przyjechać na
zawody. A zdarzało się to często, bo stawiała naukę na pierwszym
miejscu i często z tego powodu się kłóciliśmy, a ona nigdy mnie
nie zostawiła. Miała i ma najpiękniejszy uśmiech jaki może
pojawić się na twarzy człowieka. Była moim całym światem-
Gregor stoi oparty o ścianę przy drzwiach.-I dalej jest- uśmiecha
się.
-Myślałam,
że pojechałeś do siebie- to jedyne, co jestem w stanie powiedzieć
na tyle tak wspaniałych słów, które padły z jego ust.
-Zabrzmi
to głupio i dziwnie, ale nie jestem w stanie pojechać sobie i cię
zostawić. Wiem, że jestem ci obcy, ale mi wystarczy nawet możliwość
przebywania w twoim towarzystwie, by być szczęśliwym.
Przez
chwilę wpatruję się w niego, ale po chwili speszona spuszczam
wzrok. Nie zauważam nawet kiedy Clara wychodzi z pokoju, a ja
zostaję sama ze Schlierenzauerem. Poklepuję miejsce na łóżku
obok siebie i posyłam w jego stronę uśmiech.
-Nawet
nie wiem co mam ci powiedzieć, przepraszam- mówię cicho i bawię
się sznurkiem od bluzy. Dopiero po chwili zauważam, że musi ona
należeć do niego, bo jest na niej pełno naklejek od sponsorów i
jest na mnie o kilka rozmiarów za duża. Czy jest ze mną tak źle,
że rano nie zwróciłam nawet uwagi na to, co ubieram na siebie?
-Rozumiem,
nie wymagam od ciebie, że nagle rzucisz mi się w ramiona, odzyskasz
pamięć i będzie jak kiedyś. Ja będę czekać.
-Powiedziałam,
że chcę, żeby było jak dawniej-łapię go za rękę.-Myślę, że
to jest dobry początek.
Przez
chwilę patrzy na mnie zdezorientowany. Próbuję nie zaśmiać się
na widok jego wyrazu twarzy.
-Nie chcę udawać, że
nic między nami nie było. Nie chcę byś był dla mnie obcy. Chcę
byś przy mnie był i pomógł mi wrócić do normalnego życia. Po
prostu bądź- patrzę na niego.-Niech wrócą wszystkie dobre
momenty z naszego-waham się przez chwilę czy użyłam dobrego
słowa.-życia. Te złe też- zamykam oczy i uśmiecham się.
Przepraszam, że to tak długo trwało. Ostatnimi czasy nie mam kompletnie czasu usiąść i coś pisać, można powiedzieć, że życie towarzyskie mi nie pozwala na to (aż dziwne) XD Jestem średnio zadowolona z tego wyżej, końcówka jest niesamowicie wymuszona, bo pierwszą część napisałam dość szybko, a końcówka ciągle mi nie pasowała i miała chyba z milion wersji.
Do następnego :* (mam nadzieję, że będzie szybciej :D)